
Tylko Jezus może mnie uleczyć!
Kilka dni temu rozmawiałem z moim kolegą, który opowiedział mi o swojej znajomej należącej do jakiejś katolickiej wspólnoty. Od pewnego czasu w życiu tej kobiety i jej rodziny mają miejsce niepokojące zjawiska. Nie jest w stanie utrzymać relacji z żadnym mężczyzną, a jej brat jest narkomanem. Kasia (imię zmienione) jest osobą bardzo zaangażowaną w życie religijne. Pomocy dla siebie i swojej rodziny szuka w modlitwie i posłudze duchowej. Jakiś czas temu, któryś z księży zdiagnozował jej problemy jako „przekleństwo” rzucone na rodzinę, a jako lekarstwo zalecił modlitwę i zamawianie Mszy świętych.
Mocne zaniepokojenie
O diagnozach i autodiagnozach podobnej treści słyszałem na tyle często, aby czuć mocne zaniepokojenie. Sprowadzały się one do sformułowań typu: „Bóg jest moim lekarzem”, „Tylko Bóg może mnie uleczyć”, „W Bogu jest pełnia mojego zdrowia”. Ludzie, którzy wypowiadali takie słowa, cierpieli na różne schorzenia, czasem także na choroby śmiertelne, jak na przykład niektóre rodzaje nowotworów, ale postanawiali nie korzystać z tego co oferuje współczesna medycyna. Zamiast tego decydowali się wyłącznie na modlitwy wstawiennicze, „Msze uzdrawiające” (sic!), a niekiedy także na korzystanie z posługi egzorcysty.
Problem w ruchach charyzmatycznych
Na szczęście opisane wyżej postawy nie są powszechne i mam wrażenie (ale tutaj mogę się mylić), że dotyczą wyłącznie, albo prawie wyłącznie osób, które zetknęły się z ruchami charyzmatycznymi.
Zanim przejdę do dalszej części mojego wywodu, chciałbym nadmienić, że sam od wielu lat jestem związany z ruchami charyzmatycznymi w Kościele i byłem też świadkiem uzdrowień zarówno fizycznych jak i duchowych. Jednak jestem bardzo daleki od podpisania się pod którymkolwiek ze stwierdzeń typu „Tylko Jezus może mnie uleczyć!”.
Tak leczy Bóg
O tym, że Bóg ma moc uleczyć człowieka świadczą historie niezliczonej grupy osób, które doświadczają takich łask w swoim życiu. Historie uzdrowień opisane w Ewangeliach to nie tylko świadectwo tego, co działo się dwa tysiące lat temu, gdy Jezus jako Bóg-Człowiek chodził po tej ziemi. Takie sytuacje mają miejsce także dzisiaj i – rzeczywiście – szczególną ich intensywność można zauważyć w tych wspólnotach Kościoła, które są otwarte na charyzmaty i działanie Ducha Świętego.
Nie tylko cuda
Ludzie wierzący nie powinni jednak ograniczać swojego myślenia wyłącznie do nadzwyczajnych wydarzeń określanych uzdrowieniami wewnętrznymi lub fizycznymi (psychika, ciało). Jeśli chrześcijanin wierzy, że wszystko co dobre na tym świecie w jakiś sposób zostało przygotowane przez Boga, to taki sam sposób myślenia powinien też odnosić się do lekarzy i innych pracowników służby zdrowia. Niesamowity rozwój medycyny, który obserwujemy w naszych czasach, w optyce chrześcijańskiej powinien być interpretowany również jako dar Boga i szczególny przejaw jego uzdrawiającego działania.
Podstawę do takiego myślenia daje choćby Księga Syracha, w której czytamy: „Czcij lekarza czcią należną z powodu jego posług, albowiem i jego stworzył Pan. Od Najwyższego pochodzi uzdrowienie, od Króla dar się otrzymuje. […] Pan stworzył z ziemi lekarstwa, a człowiek mądry nie będzie nimi gardził” (Syr 38, 1-4).
Czy Jezus uzdrowił wszystkich?
I jeszcze jeden argument. Tym razem z Ewangelii. Ludzie szukający uzdrowienia wyłącznie w Bogu, a więc z pominięciem tego, co oferuje medycyna, mówią, że skoro Jezus uzdrawiał przed wiekami to uzdrowi także ich chore ciała i dusze. To prawda, On może to uczynić, ale tak jak przedtem tak i teraz nie dokona tego wobec wszystkich ludzi.
W czasach Jezusa medycyna była w powijakach (o ile to nie jest zbyt duże słowo), jednak On nie uzdrowił wszystkich chorych, którzy tego potrzebowali.
Modlić się czy nie?
Czy zatem należy się modlić o uzdrowienie, czy tego zaniechać? Myślę, że modlić się warto, a nawet trzeba. Jednak wielkim błędem jest uciekanie przed tym, co może dać medycyna i argumentowanie tego stwierdzeniem, że tylko Jezus może nas uleczyć.
Zdrowa wiara chrześcijańska nie odrzuca rozumu i tego wszystkiego, co przez wieki zostało wypracowane przez ludzi. Problemów natury emocjonalnej lub psychicznej nie powinno się diagnozować wyłącznie jako „przekleństwa” rzuconego na rodzinę, a nawet jeśli taka interpretacja jest uzasadniona, to nie wolno rezygnować z pomocy tych ludzi, którzy są do tego odpowiednio przygotowani.
Bóg uzdrawia, ale czyni to także przez ludzi.
Pomagam ludziom w rozwoju życia chrześcijańskiego w oparciu o Ewangelię. Jeśli szukasz pomocy zapraszam do kontaktu.
Tutaj możesz zapoznać się krótkim opisem tego jak pracuję i ofertą cenową – mentoring.
Tag:choroba, leczenie, uzdrowienie