
O Turku i Bożym Narodzeniu
Kilka dni jechałem autostradą A4. Wracałem od mojego taty. Na ostatniej stacji benzynowej przed Rzeszowem zatrzymałem się, aby zatankować paliwo. Przy drodze wyjazdowej stał młody człowiek o aparycji przypominającej kogoś pochodzącego z Bliskiego Wschodu. Czekał aż go ktoś zabierze w dalszą podróż. Jechał do Lwowa. Zatrzymałem się, aby go zabrać.
Czyś Ty zwariował?
Rozmawialiśmy o tym, co robi w Polsce, a także o celu i powodach podróży na Ukrainę. Po kilku minutach zadzwonił mój serdeczny przyjaciel. Poinformowałem go, że nie mogę swobodnie rozmawiać, bo zabrałem „na stopa” młodego człowieka z Turcji. W słuchawce usłyszałem obawę (tak, takie emocje można usłyszeć): „Ale jak to? Jedzie z Tobą Turek? Czyś Ty zwariował?!? Wyślij mi dostęp do swojej lokalizacji. Gdyby się coś stało będę wiedział gdzie Cię szukać”. Na tym skończyliśmy naszą rozmowę. Poczułem delikatną irytację spowodowaną sugestią mojego przyjaciela, ale wkrótce potem przyszło zrozumienie.
Uprzedzenia na parkingu
Jechaliśmy dalej, a ja wróciłem do konwersacji z młodym Turkiem. Rozmawialiśmy jeszcze o jego ulubionych polskich potrawach i o Agnieszce Chylińskiej, której muzykę bardzo lubi. Mnie jednak nie dawało spokoju pytanie o to jak czuje się w Polsce i jak traktują go Polacy. W końcu wydusiłem je z siebie. Młody człowiek zaczął mówić, że w Kielcach, na uczelni, na której studiuje nie ma żadnego problemu. Ludzie go polubili i traktują jak jednego ze swoich. Chcą go nawet odwiedzić w czasie wakacji w Stambule, w którym mieszka. Gorzej jest jednak z tymi, którzy go nie znają. Wtedy włączają się w nich obawy podszyte stereotypami. „Dzisiaj miałem problem na parkingu, z którego zabrałeś mnie ze sobą – mówił. Czekałem ponad godzinę, żeby ktoś się zatrzymał. Było mi już strasznie zimno. Niektórzy zwalniali jakby chcieli mnie zaprosić do swoich samochodów, ale gdy tylko zauważali moją ciemną karnację i czarne włosy wystające spod czapki, przyśpieszali, by jak najszybciej jechać dalej”…
Niszcząca siła uproszczeń
W naszym życiu często kierujemy się uproszczeniami. One pomagają nam w szybkim podejmowaniu decyzji i łatwej ocenie sytuacji. Często jednak wprowadzają nas w błąd i powodują, że świadomie lub nieświadomie krzywdzimy innych ludzi. Widzimy człowieka o ciemnej karnacji i zaczynamy się go bać, albo nawet widzimy w nim potencjalnego terrorystę. Pomijam tu zupełnie fakt, że na naszych – podsycanych przez media – lękach, politycy budują swoje słupki w sondażach.
Obawa
I tak sobie myślę o tym wszystkim w kontekście Bożego Narodzenia i w kraju, który mieni się być katolickim i mającym Chrystusa za króla (sic!). Myślę i czuję obawę. Obawiam się, że w tym kraju mogłoby nie być miejsca dla ciężarnej nastolatki, która – najpewniej – została by też uznana za kłamczuchę, gdy powiedziała, że dziecko, które nosi pod swoim sercem jest „z Ducha Świętego”. Obawiam się, że jej facet mógłby zostać wyśmiany przez kolegów, gdyby ci usłyszeli historię o „cudownym poczęciu”. Obawiam się, że mógłby się powtórzyć scenariusz z rodzeniem dziecka w nie przystosowanym do tego miejscu, bo przecież dla uchodźców są obozy, a nie świątecznie przystrojone szpitale. Obawiam się, że ci, którzy mają „Boga, honor i ojczyznę” na sztandarach nie byliby zadowoleni z powodu wizyty mężczyzn ze Wschodu i krzyczeli by, że „Polska jest dla Polaków”. Obawiam się też, że religijne panie z pierwszych ławek gdyby udało się im rozpoznać w noworodku Mesjasza nie byłyby zadowolone z faktu odwiedzania go przez kogoś o tak złej reputacji jak pasterze.
Życzmy sobie w te święta, by nasze umysły były wolne od stereotypów, uprzedzeń i negatywnych paradygmatów. Życzmy sobie, abyśmy w człowieku potrafili zawsze widzieć człowieka. Życzmy, by religia nie służyła do tego, aby człowieka odpychać, lecz by dawać mu poczucie bycia bezwarunkowo kochanym przez Boga.
Pomagam ludziom w rozwoju życia chrześcijańskiego w oparciu o Ewangelię. Jeśli szukasz pomocy zapraszam do kontaktu.
Tutaj możesz zapoznać się krótkim opisem tego jak pracuję i ofertą cenową – mentoring.
Tag:Boże Narodzenie, święta