
Bóg za mnie wszystko zrobi
Wczoraj w czasie live’a, pt. „Szkodliwe przekonania chrześcijan” (znajdziecie go tutaj) padło wiele cennych pytań. Wśród nich to jak pogodzić wiarę w działanie Boga w naszym życiu z tym co my w życiu powinniśmy robić. Wielu chrześcijan żywi bowiem przekonanie, że gdy odda swoje życie Bogu (całkowicie Mu zaufa) wówczas On sam będzie działał i nie musimy się już o nic martwić.
Bóg dobry tylko dla dobrych?
Gdyby tak rzeczywiście miało być to musielibyśmy wyciągnąć wniosek, że Bóg okazuje swoją dobroć tylko tym, którzy są Mu całkowicie oddani czy posłuszni. Oddasz Bogu swoje życie – będziesz doświadczał Jego pomocy. Jesteś od Niego daleko? Nie po drodze Ci z Jego osobą? Nie masz na co liczyć, bo On pomaga tylko tym, którzy są Mu posłuszni.
Już tutaj kryje się ogromna pułapka. Zastawił ją na nas nasz własny, wykrzywiony obraz Boga. Boga, który jest wprawdzie Ojcem, ale kocha tylko te dzieci, które są mu posłuszne i które robią to, czego On chce. Pułapka ta ma swoje źródło w nadawaniu Bogu cech ludzkich, a dokładniej rzecz biorąc, w przypisywaniu mu tych zachowań, których albo doświadczaliśmy w relacjach z ważnymi dla nas ludźmi (rodzice, dziadkowie, wychowawcy), albo które są powszechne w społecznej świadomości („większość ludzi tak uważa”).
Takie ujęcie stoi w zupełnej sprzeczności z Ewangelią, która stanowi serce chrześcijaństwa. Jezus Chrystus przychodzi do tych ludzi, którzy są odrzuceni, wytykani palcami i napiętnowani społecznie. Okazuje swoją pomoc tym, którzy na to nie zasługują, tym którzy ze społecznym obrazem Boga mają nie po drodze.
Wolność jako podstawa miłości
Wiemy już co przyczynia się do takiego obrazu Boga i przyjmowania koncepcji, że On pomaga tylko tym, którzy są Mu całkowicie oddani. Jednak w szkodliwym przekonaniu „Bóg za mnie wszystko zrobi” kryje się jeszcze jedno kłamstwo. Dotyczy ono wolności. Ludzie, którzy uważają, że oddając życie Bogu nie będą musieli nic robić, bo Bóg za nich wszystkiego dokona, zaprzeczają Jego miłości!
Wiem, że te słowa brzmią jak herezja, ale pozwólcie, że wytłumaczę o co chodzi. Otóż Bóg stwarzając człowieka (a tak wierzą chrześcijanie) powołał go do życia po to, aby móc dawać mu swoją miłość i móc tę miłość okazywać. Aby ta miłość mogła być przez człowieka okazywana Bogu i by była pełnowartościowa, Bóg dał człowiekowi wolność. Może komuś teraz nasuwa się pytanie: „Ale co ma piernik do wiatraka?”. Ma! Prawdziwa i najgłębsza miłość jest wtedy, kiedy człowiek może, a nie musi, kochać. Nie można zmusić kogokolwiek do kochania. Bóg chciał być kochany przez człowieka prawdziwą miłością. Nie chciał zmuszać go do tego, aby człowiek kochał. Chciał, by człowiek sam zadecydował, czy chce Go kochać czy też nie. W przeciwnym wypadku nie mógłby się cieszyć miłością człowieka, bo co to za miłość, skoro jest przymus kochania…
Wybaczcie mi ten przydługi wywód, ale on był konieczny, abym teraz mógł odnieść się do tego, co stanowi sedno niniejszego tekstu. Bóg dał człowiekowi wolność, by człowiek mógł Go kochać. Bóg nigdy tej wolności człowiekowi nie zabiera, nawet w „dobrej wierze”. Gdy człowiek przyjmuje Boga do swojego życia to On nieustannie szanuje tę wolność i nie wyręcza człowieka w tym, co człowiek robi. Bóg okazuje człowiekowi życzliwą pomoc (chrześcijanie nazywają to łaską), ale nigdy nie przejmuje odpowiedzialności za to, co człowiek ze swoim życiem chce zrobić.
Masz małą wiarę! Czyżby?
Pamiętam jak kiedyś trafił do mnie człowiek, który zaczynał poznawać Boga, a ponieważ ktoś wbił mu do głowy, że jeśli odda swoje życie Bogu i będzie zachowywał Jego przykazania, wówczas On zajmie się wszystkim. Trochę upraszczam, ale tak mniej więcej wyglądało jego myślenie. Człowiek ten był majętnym biznesmenem z głową na karku, ale też z dużym poczuciem winy. Kiedy starałem się mu tłumaczyć, że jego myślenie jest błędne i że Bóg nie będzie prowadził jego firm, on patrzył na mnie z politowaniem, jakby chciał powiedzieć „Masz małą wiarę człowieku. Ja wiem lepiej. Wiem Komu oddałem moje życie. On za mnie wszystko zrobi. Wystarczy, że będę się intensywnie modlić”.
Po kilkunastu miesiącach przyszło rozczarowanie. „Jak to? Ja Panu Bogu oddałem życie, a On mi nie pomaga? Dlaczego moje firmy nie funkcjonują teraz tak dobrze jak wtedy, gdy byłem od Boga daleko?”. Na szczęście refleksja była na tyle owocna by wziąć w swoje ręce puszczone samopas stery i zacząć ponownie wykorzystywać wiedzę i umiejętności, by przywrócić biznesowi właściwy kurs.
Zakończę dzisiaj jedną z bardzo mądrych maksym św. Ignacego z Loyoli: „Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie”. Myślę, że te słowa oddają to co jest zdrowe dla chrześcijan – wierzymy Bogu i kształtujemy nasze życie zgodnie z Jego Ewangelią, ale wkładamy wszystkie nasze umiejętności i siły, by przemieniać naszą własne życie i otaczającą nas rzeczywistość.
Pomagam ludziom w rozwoju życia chrześcijańskiego w oparciu o Ewangelię. Jeśli szukasz pomocy zapraszam do kontaktu.
Tutaj możesz zapoznać się krótkim opisem tego jak pracuję i ofertą cenową – mentoring.
Tag:opatrzność
6 komentarzy
W sumie Bóg po coś nam dał zdolności. A nie, żebyśmy tylko czekali z założonymi rękami, aż sam coś zrobi ;). Mnie wkurza takie podejście, jak ktoś ode mnie wymaga, a sam nic/niewiele robi. Nie wiem, ale może Bóg ma podobnie ;)?
Być może ma podobnie 🙂
Bardzo potrzebny tekst. Dziękuję.
Zdanie: ” wierzymy Bogu i kształtujemy nasze życie zgodnie z Jego Ewangelią, ale wkładamy wszystkie nasze umiejętności i siły, by przemieniać naszą własne życie i otaczającą nas rzeczywistość.” zabieram dla siebie, jako odpowiedz na moje pytania, rozwiewające watpliwosci i potwierdzające słuszna drogę która aktualnie zaczełam podążać.
Dziękuję za dobre słowo i serdecznie pozdrawiam.
Powiem tak ostatnio jak gdyby coś się zmieniło .Zawsze należy żyć zgodnie z przykazaniami Boskimi i Ewangelią .Ostatnimi czasami niby się coś zmieniło bo mowa wciąż , że Bóg kocha każdego nawet największego grzesznika i ponoć go najbardziej kocha .Przynajmniej tak to teraz rozumiem.
Zgadza się. Ewangelia mówi o tej miłości Boga do grzesznika. To jest jedna z tych kwestii, które stanowią oś przesłania Jezusa Chrystusa.