
Święty zawsze uśmiechnięty
Witam Was w kolejnym tygodniu naszego cyklu „Szkodliwe przekonania chrześcijan”. Pozdrawiam wszystkich czytających moje teksty, także duchownych, którzy są stałymi gośćmi na moim blogu. Ostatnio dowiedziałem się, że jest wśród nich także jeden, ceniony przez mnie biskup. Jego również pozdrawiam, a temat, który podejmę dzisiaj dotyczy chrześcijańskiej radości.
Chrześcijanin nie może byś smutny
Chyba wszyscy Polscy znają piosenkę zespołu „Arka Noego”, pt. „Święty uśmiechnięty”. Dzieci śpiewają w niej, że każdy człowiek może być świętym oraz że święty to ktoś, kto zawsze chodzi uśmiechnięty. I o ile zgadzam się z pierwszą częścią stwierdzenia to jednak drugą uważam za błędną, a nawet szkodliwą.
Oczekiwanie kierowane wobec chrześcijan o tym, że będą zawsze uśmiechnięci i zadowoleni z tego, co dzieje się w ich życiu, jest tak powszechne, że nawet papież Franciszek, którego bardzo cenię, powiedział kiedyś, że „chrześcijanin nigdy nie może być smutny” (24.03.2013). Czyżby?
Chrześcijański zestaw emocji?
Niektórzy chcieliby wykreślić smutek z zestawu chrześcijańskich emocji. Być może ten postulat wynika z dobrych intencji, bo przecież któż nie chciałby, aby wszyscy ludzie czuli zadowolenie, spełnienie i by nieustannie przepełniała ich radość?
Tymczasem smutek, tak jak każda inna emocja, nie nosi krzyża, ani nie ubiera burki. Dotyczy każdego człowieka i na każdym etapie jego życia. I choć niektórzy odczuwają mniej smutku niż inni i pewnie dlatego nazywamy ich optymistami i chętniej z nimi przebywamy, to jednak tej emocji nie da się wykreślić z ludzkiego życia, także chrześcijańskiego. Gdybyśmy to zrobili to stracilibyśmy część naszego człowieczeństwa, przestalibyśmy być ludźmi w pełni.
Czy Jezus odczuwał smutek?
Wprawdzie Paweł z Tarsu zachęcał Tesaloniczan i Filipian, aby nieustannie się radowali (por. 1 Tes 5, 16; Flp 4, 4-7), ale było to raczej życzenie jak to, które składa się w dniu imienin: „życzę ci zdrowia” niż postulat nieodczuwania smutku. A jak to było u Jezusa?
Nie znajdziemy ani jednej Jego wypowiedzi, w której wyrażałby życzenie kierowane do swoich naśladowców, a odnoszące się do tego, by byli nieustannie radośni. Takiego życzenia nie ma, bo On sam miał chwile smutku, a także łez. Ewangelie wspominają o dwóch takich momentach. Jeden związany był ze śmiercią ukochanego przyjaciela Łazarza (por. J 11, 1-44), a drugi z wizją zburzenia świątyni jerozolimskiej (por. Łk 19, 41-44). I w jednym i drugim przypadku smutek Jezusa był tak duży, że z Jego oczu popłynęły łzy.
Szkodliwe przekonanie?
Ktoś może powiedzieć: „Ale czepia się ten Tokarski. Co w tym złego, że ktoś jest ciągle radosny i nie odczuwa smutku?”. Być może się trochę czepiam, ale mam swoje racje, natomiast nie znam ani jednej osoby, nawet wśród tych nastawionych do życia bardzo optymistycznie, które od czasu do czasu nie odczuwałyby smutku.
Szkodliwość przekonania, że smutek jest czymś co nie pasuje do chrześcijańskiego życia może się okazać bardzo brzemienna w skutki. Każda blokowana lub wypierana emocja w końcu znajduje swoje ujście. Niestety zwykle dzieje się to z dużą szkodą dla osoby, która jej nie dopuszczała do siebie.
Nie wierzę w świętych wiecznie uśmiechniętych. Wierzę w ludzi, którzy mają lepsze i gorsze dni. Wierzę w tych, którzy odczuwają smutek, bo oni też potrafią odczuwać prawdziwą radość.
Pomagam ludziom w rozwoju życia chrześcijańskiego w oparciu o Ewangelię. Jeśli szukasz pomocy zapraszam do kontaktu.
Tutaj możesz zapoznać się krótkim opisem tego jak pracuję i ofertą cenową – mentoring.
Tag:świętość
28 komentarzy
Nie ma ludzi w 100% szczęśliwych bez względu na wiarę, wiek, przekonania, czy cokolwiek innego… Życie przynosi tak wiele niespodzianek, często nieprzewidywalnie tragicznych i smutnych w skutkach, że cieszenie się z tych przykrych i trudnych chwil jest swego rodzaju masochizmem… Człowiek, który cieszy się ze wszystkiego jest, PRZEPRASZAM, niespełna rozumu!
Zgadza się. Życie bywa trudne, a smutne chwile po prostu się zdarzają. Nie trzeba wtedy przyklejać maski z uśmiechem nr 5, ale po prostu trochę się posmucić i to wystarczy.
Najwazniejsza jest szczerosc,prostolinijnosc-szczescie i usmiech to takze pozytywne cechy-wiec maja je osoby pozytywne wiec potrafiace po prostu czuc-wiec rowniez reagowac empatycznie na to co mniej przyjemne w zyciu-naturalnie,bez maski sztucznego usmiechu!
A do szczescia czesto trzeba przejsc ze lzami po kolcach zycia!
Zgadzam się z Tobą Ula. Warto być też empatycznym wobec swoich własnych emocji. Gdy czujemy smutek warto się mu przyjrzeć. Według mnie autentyczny chrześcijanin to ten, który nikogo i niczego nie udaje.
Papiez powiedział tez ze ,,jezeli jestes katolikiem a zyjez na dwa fronty powinienes nie wierzyc w Boga
Tak Takie słowa padły w tym tygodniu, ale nie odnoszą się one do tematu obecnego wpisu na blogu, chociaż w nim przytaczam słowa Franciszka, które – moim zdaniem – nie były przez niego przemyślane. Jednak papież jest tylko człowiekiem i ma prawo się mylić.
Ja uwazam ze to trafiony argument niewygodny niedzielnym pseudokatolikom
Z tego co wiem to papież nie mówił o niedzielnych “pseudokatolikach”. Mam wrażenie, że odnosił się raczej do tych, którzy obnoszą się ze swoją wiarą, a jednocześnie ich postawa jest w sprzeczności z tym w co wierzą.
Nie pamiętam dokładnie jego słów, ale słuchając ich miałem wrażenie jakby przemawiał do członków mafii sycylijskiej, którzy w procesjach noszą figury świętych, a równocześnie potrafią zabijać ludzi dla nich niewygodnych.
To tak jak u nas nosza figury,a potem by cie zabili ..
Nie znam przypadków zabijania w Polsce, ale widzę problem rozbieżności między wiarą a zasadami, które powinny z niej wynikać, a zwłaszcza szacunkiem dla drugiego człowieka. W tym kontekście słowa papieża o tym, że lepiej być ateistą niż tego typu katolikiem, są mi bardzo bliskie. Sam znam osoby niepraktykujące albo nie wierzące, które są cudownymi ludźmi, pełnymi miłości, współczucia i chęci pomocy. Jestem też pewien, że to właśnie ci ludzie będą zajmować szczególne miejsce w Domu Boga.
Zabijania slowem..
Zgadza się. Problem “zabijania słowem” istnieje.
dokuczaniem bezsensownym w imie np wychowaniad
Co masz na myśli?
Ktoś się wziął za ocenę słów papieża. Hmmm…
Jest jakiś dogmat, który zabrania oceny słów papieża?
Nie ma. Wiem natomiast, że zostaną poddane ocenie słowa Wiktora Tokarskiego.
Przez to, że nie zgadzam się z wypowiedzią papieża o tym, że chrześcijanin ma być zawsze radosny?
” przytaczam słowa Franciszka, które – moim zdaniem – nie były przez niego przemyślane. Jednak papież jest tylko człowiekiem i ma prawo się mylić.” mnie te słowa z pańskiego komentarza po prostu “ruszyły”.
Domyślałem się, że o te słowa chodzi. Czy nie wolno nie zgadzać się ze słowami papieża? Czy jest w tym coś złego?
A nie jest pan wolnym człowiekiem? Ja też. I wyraziłam własne zdanie.
A dlaczego te słowa Panią “ruszyły”?
Bo dotyczą osoby papieża. Ujęte to zostało mało fortunnie.
No więc zapytam raz jeszcze, czy papież może się mylić? Oraz: czy słów papieża nie wolno krytykować?
Widzę,że wg Wiktora Tokarskiego można twierdzić, że papież się myli i można jego słowa krytykować.
Gdybym tak nie uważał to nie krytykowałbym jego słów w moim wpisie. Rozumiem, że Pani Joanna uważa inaczej? A jeśli tak to ciekaw jestem dlaczego.
Papież to mój autorytet. Nie potrafię tak po prostu krytykować tego co mówi, zwłaszcza do wiernych. Takie jest moje zdanie.
Papież jest zwykłym człowiekiem. Ma prawo popełniać błędy. Warto o tym pamiętać. W mojej opinii papież podzielił jedno ze szkodliwych przekonań, które pielęgnuje wielu chrześcijan. Nie umniejsza to mojej sympatii dla tego człowieka i szacunku dla niego.
Muszę jednak dodać, że niepokoję się sytuacją, kiedy autorytet papieża jest dla chrześcijanina ważniejszy od autorytetu Ewangelii.