Matka jest najważniejsza?
Pierwsze dwa teksty z cyklu „Szkodliwe przekonania chrześcijan” zostały zainspirowane świętami. W pierwszy z nich zatytułowałem „Kłamstwo o Trzech Królach”, a drugi „Niebezpieczna szopka”. Oba artykuły wzbudziły sporo emocji. Pojawiły się komentarze, gorące dyskusje, a nawet mocne sprzeciwy. Myślę, że podobnie może być z tematem, który chcę podjąć dzisiaj, zwłaszcza że dotyczy on największej grupy chrześcijan, czyli katolików.
Kult Matki
Gdyby przejrzeć kalendarz świąt katolickich w poszukiwaniu dni upamiętniających postać Marii z Nazaretu to to znajdziemy w nim kilka, a może nawet kilkanaście obchodów o randze uroczystości, święta lub wspomnienia obowiązkowego, nie licząc świąt maryjnych związanych z funkcjonowaniem lokalnych sanktuariów. Gdyby natomiast jeszcze raz przejrzeć ten sam kalendarz szukając w nim uroczystości, święta lub choćby wspomnienia dowolnego poświęconego osobie Ojca (Boga Ojca) to – uwaga! – nie znajdziemy ani jednego dnia dedykowanego Jego osobie. Wprawdzie, co rusz pojawiają się głosy, że takie święto powinno zostać wprowadzone, ale po chwilowym zrywie głosy te nikną wśród dźwięków maryjnych pieśni rozbrzmiewających prawie na każdej mszy świętej. Tak mocny akcent położony na Miriam, matkę Jezusa pociąga za sobą daleko idące konsekwencje.
Kult matek „nieboskich”
O jakie konsekwencje mi chodzi? Już wyjaśniam. W świadomości każdego katolika rola matki Syna Bożego jest bardzo mocna. Czasami – gdyby zapytać mniej wyedukowanych katolików – na pytanie o trzy Osoby Boskie, można usłyszeć, że jedną z nich jest Maryja. Znane są też przypadki nazywania jej „bozią” i choć na szczęście nie są one nagminne, to jednak jest to jeden z dowodów istnienie ważnego miejsce w świadomości ludzi zajmuje ta Matka.
Bo skoro Matka Boska jest tak ważna w życiu każdego katolika to jakże łatwo przełożyć to na matki „nieboskie”. I tak jest w rzeczy samej. Jak slogan powtarzane są słowa: „matka jest najważniejsza”. W kościołach zdarza się słyszeć ckliwe kazania, zwłaszcza starszych księży, o matkach.
Niebezpieczne konsekwencje
Nie byłoby się czego czepiać, bo i po co, gdyby nie konsekwencje, które niesie ze sobą tak mocne społeczne i religijne ugruntowanie pozycji matki w katolickiej rzeczywistości. To właśnie w tej przestrzeni matki i z użyciem „pobożnych” argumentów matki roszczą sobie prawa do ingerowania w życie dorosłych dzieci i chcą być traktowane w uprzywilejowany sposób. Jakieś przykłady? Wystarczy przeczytać kilka żartów na temat teściowych, a każdy przyzna, że coś jest na rzeczy… Ale jeśli mają być przykłady, niech będą.
Przykład pierwszy. Żonaty mężczyzna. Wiek: nieco po trzydziestce. Urzędnik. Kto z nim kupuje ubrania? Żona? Nic podobnego. Zakupy odzieżowe zawsze robi ze swoją matką. A dlaczego? A dlatego, że ona wie najlepiej, w co ubrać ukochanego syna, a poza tym stać ją, żeby za te zakupy zapłacić. Jakie konsekwencje ponosi nasz bohater? Matka wtrąca się w sprawy domowe, rości sobie prawa do decydowania o wydatkach ponoszonych przez młode małżeństwo, a także o wakacjach, na które pojadą… Korzyści? Są i korzyści. Oprócz finansowych są też korzyści porządkowe, bo mamusia uwielbia robić porządki w kuchni synowej, bo ta nie zawsze stara się jak trzeba…
Przykład drugi. Ksiądz. Wiek: około pięćdziesiątki. Ambitny, komunikatywny, ale straszny nerwus. Dyrektor prężnej katolickiej szkoły. Mamusia zawsze chciała, żeby Stefanek został księdzem, więc został. Był jej oczkiem w głowie. Była z niego dumna. Opowiadała o nim swoim sąsiadkom. A on był posłuszny mamusi, ponieważ często słyszał, że Jezus był posłuszny swojej. Wykonywał pracę, która była jej pragnieniem. Próbował się realizować w powołaniu, ale to było jej „powołanie”. Gdy tylko matka zmarła, księżulo pożegnał się z instytucją Kościoła i zamieszkał z piękną wybranką swojego serca. Żyją szczęśliwie, choć nerwica mu pozostała.
Przykład trzeci. Kobieta. Lat 44. Pracowita, ambitna, niezależna. Do tego samotna. Mamusia przez wiele lat łożyła na jej wykształcenie. Dzięki temu miała prawo do recenzowania każdego kandydata, który kręcił się koło jej córki, a ponieważ miała wielkie wymagania, to żaden nie zdał egzaminu na zięcia. Konsekwencje? Córka mówi o sobie, że jest starą panną i że nikt jej już nie zechce. Czasem nienawidzi swojej matki, ale potem ma wyrzuty sumienia, bo przecież matka jest najważniejsza…
Jezus rani swoją Matkę
Wielu chrześcijan pielęgnuje przekonanie, że Maryja była najważniejszą osobą w życiu Jezusa, że On był jej posłuszny i że nigdy jej nie zranił. Tymczasem Ewangelie pokazują, że Jezus jako dorosły człowiek uniezależnił się od swojej matki i choć była ona obecna w Jego życiu to jednak nie była aż tak ważna, jak zdarza się to głosić księżom z ambony.
Jezus realizował swoje powołanie. Szedł własną drogą. Wypełniał misję zleconą mu przez Ojca. To było dla Maryi tak trudne, że kiedy oskarżano jej Syna o chorobę psychiczną, a nawet podejrzewano opętanie przez złego ducha, ta postanowiła przyjść, aby z nim porozmawiać. Być może chciała doprowadzić go do porządku, upomnieć i spowodować, aby wrócił na „właściwą” drogę, bo zabrała ze sobą kuzynów i kuzynki Jezusa (Ewangelia nazywa ich braćmi i siostrami), aby mieć w nich wsparcie. Co zrobił Jezus? Nawet nie wyszedł, aby się z nią zobaczyć. Wskazując na zgromadzonych wokół powiedział, że to oni są jego matką, siostrami i braćmi (zob. Mk 3, 30-35).
To musiało być trudne wydarzenie w życiu Maryi. Być może był to cios w samo serce, ale był to cios konieczny, by jej Syn mógł żyć własnym życiem, a nie spełniać jej pragnienia i realizować jej oczekiwania.
Przywrócić matki na właściwe im miejsca
Dobrze by było, gdyby katolicy zrozumieli, że przykazanie „Czcij ojca swego i matkę swoją” nie oznacza konieczności posłuszeństwa dorosłych dzieci wobec ich rodziców. Dobrze by było, gdyby matki pozwoliły na zerwanie emocjonalnych pępowin, które krępują ich dorosłe dzieci i przez które sączy się jad zatruwający ich życie. Dobrze by było, gdyby Polacy zrozumieli i przyjęli do wiadomości fakt, że matka nie jest najważniejszą osobą w życiu człowieka, bo dla kobiety może to być jej mąż, a dla mężczyzny jego żona. Myślę, że wtedy dałoby się uniknąć wielu osobistych i małżeńskich dramatów.
Pomagam ludziom w rozwoju życia chrześcijańskiego w oparciu o Ewangelię. Jeśli szukasz pomocy zapraszam do kontaktu.
Tutaj możesz zapoznać się krótkim opisem tego jak pracuję i ofertą cenową – mentoring.
Tag:Maryja, Matka Boża
22 komentarzy
Zarzucano już że w religii chrzescijańskiej przeważa patriarchat (ruchy feministyczne), teraz przyszedł czas na odwrotność. W imię kontrowersji, jak zrozumiałam czytając wstęp, wywoływania sprzeciwu. Kult maryjny nie ma nic wspolnego z pewnymi cechami kobiet.
Ruchy feministyczne nadal zarzucają katolicyzmowi kultywowanie patriarchalnego modelu funkcjonowania. Natomiast jeśli chodzi o religię to jest ona jednym z czynników, które bardzo mocno wpływają na świadomość ludzi, nawet tych, którzy samych siebie uważają za obojętnych, albo nawet niewierzących. Nasza kultura jest ukształtowana przez katolicyzm. Czerpiemy z niego dobre wartości, ale pozwalając na odstępstwo od tego, co jest napisane w Ewangeliach, bierzemy też cały balast, który niesie ze sobą religijność. Ewangelia bardzo wyraźnie pokazuje miejsce Maryi w życiu Jezusa. Większość katolików to miejsce widzi zupełnie inaczej, a bazując na tym wypaczonym rozumieniu, kształtują swoje życie.
Ciekaw jestem dlaczego Panie nie odniosła się do argumentów zaczerpniętych z Ewangelii, które przytoczyłem w moim tekście? Jeśli może im Pani zaprzeczyć to chętnie podejmę dyskusję w tym temacie.
I dla tego zamiast prawdziwych mężczyzn mamy tzw. glusiów i Piotrusiów Panów.
Tak. To bardzo odbija się w życiu mężczyzn.
Czasami bywa jeszcze tak, że kult matki odsuwa ojca z relacji z dzieckiem a to dla niego jest krzywdzące. Kiedy jest się jednocześnie matką i córką łatwiej jest zrozumieć ten artykuł Wiktorze. Dziękuję.
Dokładnie tak jest jak piszesz Asiu. Ja też to obserwuję, że ojcowie, którzy sami mają mocne matki łatwiej wycofują się z relacji z własnymi dziećmi.
Święta prawda, tylko, jak to zmienic u 37 ,letniego faceta, ja sie poddalam…
Jeśli 37-letni facet sam nie będzie chciał się zmienić, to raczej nie ma większych szans na oddziaływanie z zewnątrz.
Zatem, póki mama bedzie przy synu,a jest blisko, zona nigdy nie bedzie doceniona i jej glos nie bedzie mial znaczenia….to co sie musi stac,zeby sie obudzi i zobaczyl, ze on tez jest ojcem i mezem, gdyz, zrzuca wszystko na zone i swoją matke…
Abym mógł coś zasugerować, albo udzielić jakiejś konkretnej rady, musiałbym dokładnie znać sytuację. Jeśli Pani będzie zainteresowana konsultacją w tej sprawie, proszę o kontakt mailowy lub telefoniczny.
Bardzo mi się podoba Twój artykuł!!! Gratuluję!!! Szczerze mówiąc nigdy tak szeroko nie patrzyłam na znaczenie ”Matki” mimo, że sama nią jestem.
Dziękuję 🙂 Prawdopodobnie dzięki Tobie uniknę niektórych błędów w wychowaniu mojej córki 🙂
Błędy są nieuniknione i to wcale nie oznacza, że trzeba się ich bać.
Osobiście nie widzę szczególnego związku między psychoanalizą pantoflarzy z kompleksem edypa będących pod wpływem apodyktycznych rodzicielek a -jeśli dobrze zrozumiałem – nadmiernego znaczenia kobiet szczególnie Maryi w tkzw religijności
Marka Boska jest,wydaje się idealnym wzorem dla matek nieboskich:
Kocha miłością bezwarunkową, oczekuje pewnych rzeczy ale nie wymusza, chętnie radzi, wskazuje drogę ale nie narzuca, zawsze można liczyć na jej wstawiennictwo u Ojca.
Nie bardzo wiem jak to się ma drogi Wiktorze do podanych przez Ciebie przykładów patologii czy zaburzeń rodzinnych.
Szczególną rolę kobiety Maryi widzimy w licznych objawieniach cudach oraz egzorcyzmach (niewiele wpływa na złe duchy tak jak imię Matki Bożej )
Dlatego nie dziwi fakt Jej szczególnej obecności w wierzeniach.
Ale żeby zauważyć elementy matriarchizmu i jego negatywny wpływ na relacje rodzinne matki z synem czy inne, No,no ???
AP
Adamie, wydaje mi się, że mieszasz dwie kwestie. Jedna to rola Maryi w tzw. wstawiennictwie, a druga to jej wyobrażenie ukształtowane przez religię. Ja w moim artykule nie odnoszę się do pierwszej kwestii. Traktuję natomiast o drugiej, a więc o tym jak katolicy często wyobrażają sobie Maryję, a ponieważ jest ona bardzo ważną postacią toteż te błędne wyobrażenia odbijają się w negatywny sposób na życiu ludzi. Taką myśl chciałem przekazać w powyższym tekście.
Jeśli chodzi o to, czy problem dotyczy tylko “pantoflarzy” (używam Twojego terminu) to zdecydowanie uważam, że nie. Problem ideału matki jaki jest kultywowany w naszym społeczeństwie dotyczy znacznie szerszej grupy osób. Przykłady, które przytoczyłem są oczywiście skrajne, ale nie odosobnione.
Zobaczymy co dalej 🙂
Co dalej z czym?
Co będzie dalej, czyli w następny piątek, chyba, że to już koniec artykułów? 🙂
Kolejny tekst zostanie opublikowany w następny piątek o 16.00. Zastanawiam się jeszcze który z tematów podjąć, ale to tylko kwestia wyboru.
to ok, na pewno przeczytam.
A co Pani sądzi o powyższym tekście?
Ja rozumiem sytuację.
Alleluja! Mam związek z sybiotycznym (wobec rodziny i matki) mężczyzną za sobą. Niestety. Przynależność 40 latka do pierwonej macierzy okazała się silniejsza od uczucia między nami.